Cześć babciu, czy mogłabym z Tobą przeprowadzić krótki wywiad?
Pewnie, a na jaki temat?
Zastanawia mnie, jak w czasach Twojej młodości radziłaś sobie z domowymi obowiązkami?
Nie było łatwo, dziecko. Jako młoda dziewczynka miałam dużo obowiązków. Mój tata pracował w polu, a ja pomagałam mamie w pracach domowych. Pomagałam gotować, sprzątać, prać ubrania i w wielu innych czynnościach. Najbardziej ze wszystkich nie lubiłam prania.
Dlaczego? Przecież to takie proste. Wkładasz do pralki, wsypujesz proszek i gotowe.
Oj, nie było tak prosto.
To jak robiliście pranie?
W tamtych czasach nie było pralek automatycznych.
A jakie były?
Była pralka Frania.
A jak ona wyglądała? Była podobna do naszych współczesnych pralek?
Wyglądała jak duża beczka. W środku miała silnik, pokrywę, a na zewnątrz wąż, którym wylewało się brudną wodę.
A jak się jej używało?
Najpierw trzeba było nagrzać wodę, wlać ją do pralki, wsypać proszek. Następnie wrzucało się po parę sztuk ubrań. Po włączeniu pralki wirnik obracał praniem. Taki proces trwał około 10 minut, po tym czasie pranie trzeba było ręcznie wykręcić i włożyć następne ubrania. Nie można było wkładać ich dużo, ponieważ wirnik by się nie kręcił. Pranie trzeba było włożyć ponownie do czystej wody, aby je dobrze wypłukać. A więc wylać brudną wodę, wlać czystą i czynności powtórzyć. Pranie w domu to było zajęcie na pół dnia. Pralka głośno chodziła, a ręce bolały od wykręcania, ponieważ Frania nie miała wirowania.
Oj babciu, to nieźle trzeba było się przy tym praniu napracować. Nie sądziłam, że mogło to być takie czasochłonne i skomplikowane. Teraz mamy pralki, do których wkłada się ubrania, a one same piorą, a nawet suszą. Jednak muszę docenić to, co teraz mamy, ponieważ nie chciałabym żyć w takich czasach, jak ty kiedyś.
Gdy byłam w twoim wieku, nawet nie wyobrażałam sobie, że mogą być takie urządzenia i udogodnienia, jak są teraz. Jak ta technologia idzie na przód.