(fragment)
Ostatnia opowieść mojej babci, którą chciałbym przytoczyć, dotyczyła założenia przez mojego dziadka lodowiska dla dzieci okolicznych bloków. Ponieważ nie było innej możliwości, dziadek poprosił miejscową jednostkę straży pożarnej o dostarczenie wody. Strażacy bali się konsekwencji bezpodstawnej interwencji. Problem rozwiązała jedna niepełna paczka papierosów Marlboro, niedostępnych wtedy praktycznie na rynku. Lodowisko wykonano pod osłoną nocy tak, że drugiego dnia nad ranem dzieci były przeszczęśliwe.
Przypuszczam, że na podstawie wspomnień mojej babci lub każdej innej osoby żyjącej w tych czasach, można by było napisać wiele grubych książek.